poniedziałek, 25 marca 2013

Pierogi ruskie + Kuchnia Społeczna Trójmiasto vol.1


Takie weekendy lubię! Mało zamulania w domu, za to dużo czasu na powietrzu i wśród ludzi. W sobotę trochę przypadkiem ze znajomymi wbiliśmy się do Gdyni i zrobiliśmy obczajkę portu oraz plaży :) Jak widzę morze, za każdym razem mam banana na twarzy, ale to chyba typowe dla kogoś, kto bywał tu raz na ruski rok i do tego tylko podczas urlopu w wakacje.  Teraz mam do morza  10 min samochodem! Yeah! W niedzielę po nabo w Sopocie ruszyliśmy na Kuchnię Społeczną Trójmiasto vol. 1, która odbywała się w Oliwie. Niezaliczenie takiej imprezy i wegańskiego obżarstwa, w moim przypadku, byłoby tożsame no nie wiem z czym…chyba z 40 stopniową gorączką, ale nawet to nie wiem czy by mnie powstrzymało :P Poza tym chciałem mieć porównanie z naszym olsztyńskim vegan brunchem i sprawdzić jak to działa tutaj. Także udało mi się namówić jeszcze trzech mięsożernych znajomych, żeby coś razem ugotować i pojechać tam na obiad. Od zawsze wiedziałem, że najskuteczniejsza indoktrynancja to wspólne gotowanie wegańskiej szamy! :D Jako, że pierogi ruskie, nie chwaląc się ;), były małym hitem na jednym z ostatnich branczy w Olsztynie, postanowiliśmy je zrobić jeszcze raz i podbić żołądki Pomorzan. Żeby wejść za free (bez jedzenia wjazd 10 zł), dorobiliśmy jeszcze trochę surówy z marchwi, jabłek, mandarynek i bakalii.
Dochód z imprezy został przekazany na schronisko w Mikoszewie i wykup źrebaka, który w kwietniu miał być sprzedany do rzeźni. Oprócz jedzenia, był jeszcze pokaz zdjęć ze schroniska oraz licytacja prac studentów gdańskiej ASP. Zebrano w sumie ponad 2000 zł ! :) Impreza mega pozytywna, na oko było ok. 60 osób, sporo zróżnicowanego jedzenia (mi najbardziej smakowały ciasta!:P) , dużo punków, ale też kilka osób sporo po 60tce :). Więcej takich akcji!
Wrzucam przepis na pierogi. 

Potrzebujemy:

Na ciasto: 1 kg mąki tortowej, olej roślinny, sól, woda
Farsz:
5 ziemniaków
Kostka WĘDZONEGO tofu
Duża cebula
Czosnek
Pieprz, sól

Gotujemy ziemniaki aż będą miękkie, solimy a następnie rozgniatamy na gładką masę. W tym samym czasie na patelni podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek oraz rozgniecione tofu. Jak już wszystko jest gotowe, łączymy i doprawiamy do smaku pieprzem i solą. Farsz najlepiej jak postoi przez noc, żeby wszystko mogło się przegryźć.
Robimy ciasto na pierogi. Do dużej miski sypiemy kg mąki, wrzucamy dużą szczyptę soli i kilka łyżek oleju. Wszystko mieszamy, a następnie sparzamy wrzątkiem. Mieszamy, dolewamy ok. ½ szklanki zimnej wody i ugniatamy ciasto. Jeśli ciasto jest za mokre dosypujemy mąki, jeśli suche dolewamy wody. Ma być jednolite, sprężyste i miękkie także trzeba trochę czasu je pognieść . Rozwałkowujemy je i wycinamy koła jakimś kubkiem, chyba, że masz pod ręką jakąś specjalną foremkę. Nakładamy widelcem trochę farszu i zaklejamy. Takiego pieroga wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy z dwóch stron. Można je również ugotować, ale ja je wolę w wersji smażonej.
Go vegan! 





















środa, 13 marca 2013

Grochówka wojskowa ;)

Jadąc samochodem z Olsztyna do Gdańska, natrafiłem na drogowskaz: grochówka wojskowa 100 metrów :) I w ten oto sposób zrodził się pomysł na obiad :D Żeby nie było, moje jedyne konotacje z wojskiem to camo spodenki, ktore leżą w szafie i czekają na lato! Od służby wojskowej się wykręciłem dawno temu i wiadomo, food not bombs! Ale wegańską grochóweczką wojskową ;) nie pogardzę! Zwłaszcza, że za oknem pingwin i zaczynam wątpić, że wiosna jeszcze kiedykolwiek tutaj wróci. Jedyna nadzieja to nafaszerować się witaminą D, zjeść coś energetycznego, włączyć Game Of Thrones i łudzić się, że niedługo będzie cieplej.
Także grochówka (coś czuję, że na tym blogu nie uświadczysz niczego wyrafinowanego ;)).

Potrzebujemy:

2 marchewki
mały seler
korzeń piertuszki
2 cebule
1/4  kapusty np. włoskiej
4 ząbki czosnku
4 ziemniaki
250 g grochu (połówki, nie trzeba wcześniej moczyć)
2 kiełby sojowe
przyprawy: majeranek, liść laurowy, ziele angielskie, dużo czarnego pieprzu, chilli, sól, trochę sosu sojowego

Warzywa obieramy i kroimy w kostkę (ziemniaki lubię jak są w dużych kawałkach), następnie wrzucamy do dużego garnka. Zalewamy zimną wodą dużo ponad poziom warzyw. Ja od razu dodaję przyprawy, jedynie solę na końcu. Gotujemy aż groch i inne warzywa będą miekkie, jakieś 30 min, może 40. Jak już wszystko jest miękkie, na patelni podsmażam pokrojone kiełbaski sojowe i cebulę. Dorzucam do zupy i doprawiam solą do smaku. Jeszcze można chwilę podgotować, żeby wszystko się ze sobą przegryzło. Dla ozdoby można dorzucić trochę natki pietruszki albo innego zielska oraz uprażone pestki dyni, jak na załączonym obrazku. the end :)






wyszła nowa schizma :D





poniedziałek, 4 marca 2013

Śniadanie na pełnym punku + ilustracje i litografie



Ostatnio byłem na chwilę w Warszawie. Konieczność wyprowadzki do końca tygodnia i ogarnięcia całego majdanu nie pozwoliły mi niestety, żeby pozwiedzać nowo otwarte wegańskie knajpy, nie wspominając o odwiedzeniu kogokolwiek. Czy tylko mi się wydaje, że ostatnio jest jakiś wysyp wegan miejscówek w stolicy?! :) Surya, Veg Deli, Cafe Tygrys, wkrótce zostanie otwarte Krowarzywo z wegan burgerami na pokładzie! 
W piątek rano po przyjeździe miałem jedynie sekundę, żeby zajść w centrum na Chmielną do Tygrysa. Słyszałem, że o ich wegan hot dogach już krążą legendy ;) Bardzo szkoda, bo o 10.30 byli jeszcze zamknięci na trzy spusty, z resztą podobnie jak WegeMiasto po drugiej stronie ulicy. Z braku laku poszedłem do knajpki naprzeciw Green Waya na Szpitalnej, nie pamiętam nazwy, ale mają na śniadanie również opcję vegan – kanapki z tofu z suszonymi pomidorami i jakimś zielskiem. Bez szału, ale zawsze coś.
W wawie zatrzymałem się u znajomej i obiecałem, że za kawałek podłogi do spania zrobię rano jakieś śniadanie. Miała być jajecznica z tofu z warzywami, ale w markecie nie było białego tofu, więc kupiłem marynowane, kilka pieczarek, cebulę, trochę warzyw i stwierdziłem, że coś wykombinuję rano. Dzień wcześniej było szkolenie w firmie i mała impreza na mieście ;)
Rano podsmażyliśmy te tofu, pieczary, cebulę i stwierdziliśmy, że to będzie nasza baza na kanapki. Do tego mieliśmy pomidory i herbatę ;)


Znajoma jest na 5 roku na ASP, więc mogłem się przy okazji trochę odchamić i poobcować ze sztuką.
W tym momencie robi ilustracje do Biblii i mocno się tym jaram. Zobaczcie sami.



Coś co zupełnie urwało mi głowę to prace Władysława Winieckiego! Są to litografie. Jeśli na sali jest ktoś równie niekumaty jak ja w tej materii, to tłumacze w skrócie, że chodzi o rysowanie na kamieniu i później odbijanie tego na papier. Mocno pracochłonna i wymagająca precyzji robota, na maxa old school. Prace tego gościa są z czasów kiedy o komputerach i photoshopach mogliśmy jedynie czytać w książkach Lema ;)
Obczajać!