środa, 27 lutego 2013

Hmm...wiec to będzie mój pierwszy post. Czuje lekkie podniecenie :). Stało się. Założenie bloga chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu. Długo się z tym zanosiłem, chyba brakowało jakiegoś bodźca, żeby w końcu zwodować ten okręt. Jestem obecnie w miejscu dość dużych zmian, więc jest to świetna pora, aby spróbować czegoś nowego. 5 lat w jednym mieście, a ja w ciągu kilku dni podejmuję decyzję o wyjeździe. Gdyby podsumować, w ciągu 6 lat zaliczę 3 różne miasta. Moja stara znajoma na wiadomość o wyprowadzce, powiedziała, że niektórzy tyle razy nie zmieniają mieszkania ;) Mi się nie wydaję, że to aż tak często. Pod skórą czuję, że zaczyna się jakiś nowy rozdział i już nic nie będzie takie samo jak wcześniej ;) Zawsze myślałem, że jak już gdzieś będę wyjeżdżał, to z powrotem do Warszawy, a tu morze, opary jodu, marynarskie dziary, północ mnie wzywa!
W każdym razie zostało mi jeszcze kilka dni w Olsztynie, w mieście gdzie chyba trochę wydoroślałem, nabrałem pewności siebie, nauczyłem się pracować. Nie zamierzam się z nim rozstawać na stałe, vegan brunche sprawiają mi za wiele frajdy, żeby z nich rezygnować. Poza tym mamy tu hardcore/trash/punkowy projekt - mam nadzieję, że będą mógł jeszcze napisać kiedyś o nim coś więcej, plus oczywiście zostało trochę znajomych, których mam zamiar regularnie odwiedzać.
Dobra, starczy tego przydługiego wstępu. Blog z założenia ma być blogiem kulinarnym, w 100% wegańskim, ale nie będę się powstrzymywał, żeby pisać tu też o swoich schizach, przemyśleniach czy rzucić jakiś komentarz do przeczytanego słowa z Tanah i Brit Hadasha'y.
Dziś jadłem wegańską rybę z selera, z przepisu znalezionego na blogu u koleżanki http://vegan-fairytale.blogspot.com/2013/02/seleryba-zaplatana-w-algach-i-inne.html. Sprawdźcie tego bloga swoją drogą, dziewczyna ma talent do pisania i gotowania :) Mówiąc szczerze, całkowicie zapomniałem smaku ryby i widząc ten post ostro się napaliłem, że przypomnę sobie smaki dzieciństwa i filet z ryby z ziemniakami, i surówką, który moja mama od czasu do czasu nam serwowała.
Nie ma sensu powielać czyjegoś wpisu, także wrzucam jedynie zdjęcie. Powiem tylko, że kupiłem przyprawy do ryb kamisa, jest ona bez glutaminianu sodu, także ze zdrowotnego punktu widzenia bardzo spoko. Teraz jednak myślę, że trzeba było kupić coś z glutaminowym dopalaczem, być może dzięki temu smak byłby bardziej intensywny i nie czuło by się aż tak bardzo selera hehe. Ciasto naleśnikowe do obtaczania zrobiłem tradycyjnie z mąki i mleka sojowego. Mała rada, jeśli dysponujesz tak jak ja dość kulawą patelnią, rozgrzej najpierw dobrze olej zanim położysz fileta na patelnię. Dzięki temu chrupiąca otoczka fileta nie przyklei się do patelni. Młode ziemniaczki importowane z erec israel, sałatka warzywna zachylona z piwnicy mojej mamy :)




GO VEGAN!

2 komentarze:

  1. Może trochę późno na komentarz, ale jako wzmacniacz smaku polecam płatki drożdżowe - cudnie podkreślają smaki i w ogóle są pyszne. Dodaję je do panierek wszelakich i posypuję hojnie wszystko, co się da, również kanapki.

    OdpowiedzUsuń
  2. wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie próbowałem tych płatków ;) muszę przetestować!

    OdpowiedzUsuń